9 października 2010

Za każdym razem dawała sobie zrobić to samo. Wykorzystać i zostawić. Chociaż bardzo tego nie chciała, bo przecież ciągle szukała tej jedynej, wspaniałej miłości.
Wystarczyło obiecać jej, że nie jest się takim, jak inni, że to kobiety są dla nich złe, nigdy oni nie byli źli dla kobiet. Wystarczyło karmić ją pięknymi słowami, pokazać, że zależy, udawać, że nie chce się miłości, wystarczyło, że mężczyzna powiedział jej, że boi się w niej zakochiwać, a ona od nowa wierzyła w człowieczeństwo facetów i przytulała ich do swojej piersi i pozwalała się całować.
Chociaż nie zawsze tak samo się zaczynało, to zawsze identycznie się kończyło. On uciekał z jej mieszkania po upojnej nocy, zmieniał numer telefonu, albo nigdy już nie dzwonił. Nie widywała ich potem. Tylko jak zawsze, w tym samym miejscu pod oknem w swojej sypialni siedziała zapłakana z kotem na kolanach. Paliła mnóstwo papierosów, truła się, wymiotowała, spała, spała, spała. Znowu paliła mnóstwo papierosów i piła mnóstwo wódki. Ale nigdy nie potrafiła zapomnieć swojej porażki. Chyba, że nadchodziła kolejna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz