9 października 2009

segregacja

Mama, przez połowę swojego życia, uczyła mnie, że chleba nie powinnam wyrzucać do kosza. Ba! Przez połowę swojego życia, podczas którego mnie wychowywała, uczyła mnie, że nie wolno mi wyrzucać chleba do kosza ani po prostu, ani w ogóle. To dlatego chyba, gdy wyprowadziłam się z domu i próbowałam zaprowadzić własne warunki w życiu codziennym jedną z zasad było, że z chlebem robię co chcę.

Żałuję, ze nie posłuchałam mamy.

Zaczęło się niewinnie. Najpierw sczerstwiało mi odrobinę chleba, nie zjem przecież czerstwego, wyrzucić żal bo zaharowywałam się, żeby mieć na ten chleb chociaż. Zaczęłam dokarmiać ptaszki za oknem, nie powiem, polubiły mnie i przylatywały ciągle.

Dostałam psa na urodziny. Niesamowite psisko, pokochałam je. Stefan bardzo lubił kiedy dawałam mu jedzenie ze stołu prócz karmy. Kiedyś dałam mu kawałek kanapki z pasztetem, a on zlizał pasztet i zostawił chleb na podłodze. Po kilku dniach, kiedy odkurzałam wciągnęłam ten kawałek chleba do odkurzacza.

Powoli mnie coraz mniej interesowało to, czy kanapa, którą robię sobie codziennie do pracy, a której nie zjadłam, zostanie rzucona na parapet w kuchni, czy wrzucona do kosza na śmieci.

Wtedy Stefan umarł przejechany przez pijanego kierowcę, a ja złamałam nogę.

Potem zarabiałam lepiej. Jeszcze później wyszłam za mąż, ale rozwiodłam się niedługo po tym, kiedy wyrzuciłam czerstwą bułkę do śmietnika przed blokiem.

Na chwilę spokorniałam, znowu wyszłam za mąż, urodziłam dwie piękne córeczki i tym razem ja uczyłam je, że chleba nie wyrzuca się do kosza na śmieci. Nauczyłam je tego, nigdy nie robiły takich rzeczy.

Kiedyś kupiłam chleb i pieczywo odchudzające. Nastoletnie córki wolą pieczywo, mąż nie lubi takich dziwactw, ale ja chętnie spróbowałam i smakowało mi bardziej niż zwykły chleb.

Henryk miał za zadanie samemu zjeść chlebek. Ale on nie dał rady. Chleb zdążył stwardnieć, zanim zjadł chociażby połowę, więc wrzuciłam go do kosza, wyciągnęłam zielony worek ekologiczny spod zlewu w kuchni i wyszłam z domu w celu wyrzucenia zielonego worka do śmietnika, żeby zabrała go śmieciarka.

Kiedy otworzyłam dużą klapę wielkiego, zbiorowego śmietnika uderzył we mnie piorun.

Nie wiem co było dalej, bo mnie zamroczyło.

Bóg powiedział mi potem, że to wszystko przez ten chleb.

Zatem powiadam wam:

SEGREGUJCIE ŚMIECI!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz