Ptasia grypa.. tfu! świńska, stała się ostatnio bardzo modną, jeżeli mogę to tak nazwać, katastrofą.
Czy ja wiem, czy to jest katastrofa... Modna nasza apokalipsa.
Chyba tak, właśnie coś takiego się dzieje, straszą nas w mediach wszelkiego rodzaju: w radio, w tv, na łamach gazet i wszelakich portali internetowych (nawet u mnie na moim bloczku). Straszą nas ilością zachorowań, zgonów, (w piątek zmarł mężczyzna, na razie jedyna ofiara w Polsce) strasznością szczepionek, albo brakiem takich w kraju. Chcąc pochwalić się obszerną wiedzą na temat (że niby mam już dość, bo tyle przeczytałam na ten temat informacji, ze znam na pamięć liczbę zachorować na a/h1n1) wpisałam w google (dzięki ci Panie za Google!) ambitne hasło 'ilość zachorowań na świńską grypę w Polsce' i ku mojemu rozbawieniu, uciesze i nawet zdziwieniu zaproponowano mi, ażebym weszła na stronę poświęconą wyłącznie wirusowi a/h1n1.
Po dłuższym zastanowieniu załamałam ręce i siedziałam tak przez chwilę nie wiedząc co począć i co teraz ze sobą zrobić. Czy przestraszyć się naprawdę, czy śmiać się dalej, jak się śmieję? Chciałabym zauważyć, zanim jeszcze rozpiszę się na temat wszystkich strasznych rzeczy dotyczących świńskiej (co to w ogóle za nazwa?), że na grypę sezonową umiera więcej ludzi rocznie niż na tą pandemię świńskiej.
Zacznę od ptasiej grypy. Nie, tym razem się nie pomyliłam. Rok temu jeszcze wszyscy umierali z przerażenia przed tą właśnie odmianą grypy. Zabijano ptaki, wzywano służby specjalne do zdechłych skrzydlatych znalezionych na ulicy czy na dachu. A teraz? teraz nikt nie pamięta o niczym takim jak ptasia grypa, zapominamy o biednych ptaszkach, na rzecz świni, co nawet w niebo nie spojrzy.
Według ekspertów pandemia ma trwać około dwóch lat i przebiegać falami. Oceńcie to sami, mając w pamięci ptasie wariactwo.
Najbardziej z tych wszystkich pokręconych afer dotyczących świńskiej grypy podoba mi się informacja o każdym jednym nowym przypadku zachorowania i podawanie konkretnego miejsca, w którym znajduje się aktualnie zarażony. Dzisiaj się dowiedziałam, że świńska grypa zaatakowała Gorzów Wielkopolski. Kto wie, może jutro okaże się, że w Krakowie jest zarażonych troje ludzi... Trzeba będzie zwiewać. Najlepiej na Tahiti.
W szkole wychowawca poświęcił lekcję historii na rzecz ostrzeżenia nas, uczniów, przed wirusem i po to, ażeby przekazać nam informacje na temat tego, jak się zachowywać. Po przeczytaniu specjalnych zaleceń kogoś z góry nauczyciel powiedział, że nawet jeśli się lekko przeziębimy nie powinniśmy chodzić do szkoły. To może przerodzić się w coś poważniejszego, a nawet możemy, przez swój egoizm, zarazić innych. A kto wie, co z tego wyniknie... Nie chce tutaj żalić się na temat tego, jak reagują nauczyciele na jakąkolwiek nieobecność w szkole ucznia, chociażby umierał. Podejrzenie a/h1n1 powinno chyba załatwić sprawę, prawda?
Nie wiem sama co o tym myśleć. Nie widzę realnego zagrożenia, nie widzę też powodu, ażeby siać panikę wszem i wobec. Wszyscy wiemy, że media żyją z katastrof, nieszczęść i śmierci. Czasem samemu trzeba stworzyć sobie warunki do pracy. Dziennikarz też człowiek, chociaż czasem wydaje mi się, że media uważają nas, tych po drugiej stronie, za kompletnych idiotów, nie myślących bez nich. Ale o tym kiedy indziej ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz